Opinia o warsztacie CAR CARE Adam Wilczewski

Ocena: ★☆☆☆☆

Obsługa: ★☆☆☆☆ (Bezczelna i nieprofesjonalna)
Cena: ★☆☆☆☆ (Bardzo drogo)
Opinia:

Chciałbym podzielić się swoją negatywną opinią na temat zakładu mechanicznego CAR CARE Adam Wilczewski, mieszczącego się przy ul. Księcia Józefa Poniatowskiego 37B, 06-230 Różan, Nip 7571463932, Regon 363322076 prowadzonego przez pana Adama Wilczewskiego. Niestety, moja sytuacja nie tylko wiązała się z nieprofesjonalną usługą, ale także z potencjalnym zagrożeniem życia mojej żony, która była w dziewiątym miesiącu ciąży.

Oddałem swój samochód marki Volkswagen Passat B7 do tego zakładu w celu wymiany przednich amortyzatorów, oleju silnikowego oraz termostatu. W szczególności, wymiana termostatu okazała się problematyczna – mechanik ewidentnie nie miał doświadczenia w tej czynności i uczył się na moim samochodzie, co potwierdza długi czas naprawy oraz absurdalnie wysoka cena – 1000 zł za samą wymianę, mimo że termostat dostarczyłem we własnym zakresie. Co więcej, cena ta została mi podana dopiero po zakończeniu naprawy, a tłumaczenie mechanika brzmiało: „Kiedyś proszę pana wyceniłem usługę na 60 zł, a okazało się, że męczyłem się z naprawą cały dzień.”

Niestety, to był dopiero początek problemów. Po odebraniu samochodu przejechaliśmy nim zaledwie 34 kilometry, po czym pojazd nagle zgasł w trakcie jazdy. Okazało się, że paliwo pod dużym ciśnieniem zaczęło wyciekać na rozgrzany silnik, co mogło doprowadzić do tragicznego wypadku. W tym czasie moja żona, będąca w dziewiątym miesiącu ciąży, jechała samochodem do szpitala na badania. Tylko cud sprawił, że samochód nie stanął w płomieniach.

Po awarii samochód został odholowany pod zamkniętą bramę zakładu mechanicznego. Laweciarz, który holował pojazd, sprawdził sytuację pod maską i odkrył, że cały silnik jest zalany paliwem. Wystarczyło, by paliwo dotarło do gorącego kolektora czy turbiny, aby doszło do zapłonu. Samochód od piątku rano do wtorku popołudnia stał u mechanika, a kontakt z nim był praktycznie niemożliwy. Wiedząc, jak ważny jest dla mnie ten samochód z powodu zbliżającego się porodu, mechanik nie odbierał ode mnie telefonów przez ten czas.

W końcu mechanik wysłał mi wiadomość SMS o treści:

SMS od mechanika: „Witam, auto uruchomiłem, ale niestety musi zostać, bo chcę posprawdzać, czy sytuacja się nie powtórzy, bardzo przepraszam.”

Jednak przez następne dni wciąż unikał kontaktu. Dopiero kiedy mój kolega zadzwonił do niego, mechanik odebrał połączenie. Postanowiliśmy razem pojechać do zakładu, aby dowiedzieć się, co jest grane. Mechanik tłumaczył, że ma uszkodzony ekran telefonu i nie widzi, kto dzwoni.

Kiedy zapytałem mechanika, dlaczego paliwo zaczęło wyciekać na gorący silnik, odpowiedział, że nie wie, ale teraz już będzie dobrze. To stwierdzenie zupełnie mnie nie uspokoiło, ponieważ jeśli sam mechanik nie zna przyczyny tak niebezpiecznej sytuacji, nie daje to żadnej gwarancji bezpieczeństwa w przyszłości.

Następnego dnia odebrałem samochód, który śmierdział paliwem na odległość kilku metrów. Wnętrze pojazdu było spryskane zapachem do tapicerki, a karoseria dokładnie umyta. Na moje pytanie, co było przyczyną tego, że przewód paliwowy zaczął zrzucać paliwo na rozgrzany silnik, mechanik odpowiedział: „Paliwo by się nie zapaliło.” Gdy zwróciłem uwagę, że kolektor wydechowy osiąga temperaturę 600 stopni Celsjusza, a turbina równie wysoką, mechanik nie potrafił nic na to odpowiedzieć.

Co ciekawe, mechanik oddał mi samochód po kilku dniach, a za jego naprawę nie zażądał ani grosza. Co więcej, dolał do baku około 10 litrów paliwa, które wcześniej wyciekło. Pojawiły się jednak inne problemy. Pomimo że 20 marca zapłaciłem mechanikowi 1900 zł w gotówce za usługi, nie otrzymałem paragonu ani faktury. Kiedy domagałem się wystawienia imiennej faktury, mechanik stwierdził, że teraz jej nie wystawi, bo musi naprawiać inny samochód.

Kiedy w końcu otrzymałem fakturę, widniała na niej data wystawienia i data usługi wpisana jako 25 marca, choć naprawa miała miejsce 20 marca. Na fakturze była też kwota 2000 zł, mimo że zapłaciłem 1900 zł. Mechanik zażądał ode mnie jeszcze 100 zł, co zmusiło mnie do wezwania policji. Policja uznała, że sprawa z fakturą powinna zostać zgłoszona do Urzędu Skarbowego, a w kwestii potencjalnego zagrożenia życia należy złożyć zawiadomienie do prokuratury lub na komisariacie.

Podsumowując, moje doświadczenie z zakładem mechanicznym CAR CARE Adama Wilczewskiego było dramatyczne i pełne niekompetencji. Fakt, że mechanik nie był w stanie wyjaśnić przyczyny tak niebezpiecznego incydentu, a do tego nie chciał wystawić prawidłowego potwierdzenia zapłaty, pokazuje brak profesjonalizmu i odpowiedzialności. Mam nadzieję, że moja opinia będzie ostrzeżeniem dla innych potencjalnych klientów.

Faktura:
Faktura za naprawę